środa, 18 grudnia 2013

3.Tak szybko...



-Dobrze. Zamieszkam tu z tobą, bo ja bez ciebie też nie wytrzymam. Ale muszę jechać po moje rzeczy.
-Okej. Pojadę z tobą.
Justin ubrał się w: . Pojechaliśmy do mnie. Mój i Mariny dom był niewielki  W końcu mieszkały tu dwie osoby. Moich bagaży było mnóstwo. Cieszyłam się na maksa.
-Marina wyprowadzam się do Justina.
-To wy jesteście razem?
-Tak.
-Życzę szczęścia.
-Dzięki.
-Kocham Cię. Tylko pamiętaj że zawsze możesz na mnie liczyć. W końcu jesteśmy siostrami.
Przytuliła mnie i powiedziała
-Sistersy na zawsze…
Było to masze powiedzonko od małego
-Sistersy na zawsze… -odpowiedziałam
Przytuliłam Justina i pocałowałam go w policzek. Wsiedliśmy do auta , pomachałam Marinie  i pojechaliśmy do naszej willi. Kamerdyner wypakował moje bagaże i zaniósł do mojej garderoby  Byłam już zmęczona. Justin powiedział żebym się poszła umyć i żebym się położyła a on do mnie za chwilę przyjdzie. Poszłam się umyć i przebrać w moją piżamkę  Justin przyszedł do mnie i położył się obok. Pocałował mnie w głowę i powiedział, że on chce być zawsze ze mną.  Przytuliliśmy się do siebie i spaliśmy całą noc. Rano wstałam o 10:00. Justina nie było obok. Zaglądnął do pokoju i powiedział:
-Dzień dobry  kochanie. Śniadanko dla Ciebie.
-Hej misiek. Dziękuje. Kocham Cię.
-I jak smakuje?
-Pyszności. Świetnie gotujesz.

Justin klęknął wtedy na kolana. Wyciągnął z kieszeni  czerwone pudełeczko. Otworzył je a w środku był taki pierścionek: .  To wszystko działo się tak nagle.
-Camilla wyjdziesz za mnie?
-Justiś mogę to przemyśleć? Jesteśmy jeszcze młodzi mamy dopiero 19 lat.
Justin pocałował mnie i powiedział:
-Pewnie że możesz. Pójdę bo Jack mnie wołał.
Od razu po wyjściu Justina z pokoju zadzwoniłam do Mariny.
-Masz się zgodzić. W ogóle to ty zawsze miałaś wielkie szczęście.
-Zobaczę.
Po tej rozmowie chciałam porozmawiać z Jusem ale odłożyłam telefon i upadłam. Justin usłyszał to i zaraz przybiegł do naszej sypialni. Przestraszył się i zaczął dzwonić na pogotowie. Bał się o mnie. Pogotowie zabrało mnie do szpitala gdzie zrobili mi różne badania.  Justin załatwił specjalną sale w której leżałam tylko ja.
-Mam dla Państwa dobrą i złą wiadomość od której zacząć? – powiedziała do nas doktor Bloom
-Od dobrej- powiedziałam
-Dobra jest taka że będą Państwo mieli dzidziusia. A zła, że jest podejrzenie że to dziecko urodzi  się z jakimiś zaburzeniami, a Pani umrze.
Poczułam się źle. Nie wiedziałam co mam robić czy się cieszyć, czy płakać. O mało znowu nie zemdlałam. Rozpłakałam się. W końcu było podejrzenie, że na tym świecie zostały mi ostatnie miesiące życia. Justin też nie wyglądał za dobrze.  Wpadła mi wtedy do głowy piosenka mojego zespołu „Jej ostatni rok” . Doktor Bloom wyszła z sali. Justin przytulił się do mnie i powiedział szeptem.
-Nie martw się wszystko będzie dobrze.
-Justin a jak nie będzie. Jak urodzę to dziecko i umrę. Obiecaj mi, że  jak urodzę to dziecko i umrę nawet jak będzie ono upośledzone, nie porzucisz go, będziesz je kochał tak mocno jak mnie.
-Oczywiście że nie porzucę, będę je kochał. A wiesz już jak je nazwiemy?
___________________________________
Wiem że to trochę nierealne no ale trudno :D  Jak myślicie jakie imiona będą wybrane ?
Neo :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz