-Dobrze.
Zamieszkam tu z tobą, bo ja bez ciebie też nie wytrzymam. Ale muszę jechać po
moje rzeczy.
-Okej.
Pojadę z tobą.
Justin
ubrał się w:
. Pojechaliśmy do mnie. Mój i Mariny dom był niewielki
W końcu mieszkały tu dwie osoby.
Moich bagaży było mnóstwo. Cieszyłam się na maksa.
-Marina
wyprowadzam się do Justina.
-To
wy jesteście razem?
-Tak.
-Życzę
szczęścia.
-Dzięki.
-Kocham
Cię. Tylko pamiętaj że zawsze możesz na mnie liczyć. W końcu jesteśmy siostrami.
Przytuliła
mnie i powiedziała
-Sistersy
na zawsze…
Było
to masze powiedzonko od małego
-Sistersy
na zawsze… -odpowiedziałam
Przytuliłam
Justina i pocałowałam go w policzek. Wsiedliśmy do auta , pomachałam Marinie i pojechaliśmy do naszej willi. Kamerdyner wypakował
moje bagaże i zaniósł do mojej garderoby
Byłam już zmęczona. Justin
powiedział żebym się poszła umyć i żebym się położyła a on do mnie za chwilę
przyjdzie. Poszłam się umyć i
przebrać w moją piżamkę
Justin przyszedł do mnie i
położył się obok. Pocałował mnie w głowę i powiedział, że on chce być zawsze ze
mną. Przytuliliśmy się do siebie i
spaliśmy całą noc. Rano wstałam o 10:00. Justina nie było obok. Zaglądnął do
pokoju i powiedział:
-Dzień
dobry kochanie. Śniadanko dla Ciebie.
-Hej
misiek. Dziękuje. Kocham Cię.
-I
jak smakuje?
-Pyszności.
Świetnie gotujesz.
Justin
klęknął wtedy na kolana. Wyciągnął z kieszeni
czerwone pudełeczko. Otworzył je a w środku był taki pierścionek:
. To wszystko działo się tak
nagle.
-Camilla
wyjdziesz za mnie?
-Justiś
mogę to przemyśleć? Jesteśmy jeszcze młodzi mamy dopiero 19 lat.
Justin
pocałował mnie i powiedział:
-Pewnie
że możesz. Pójdę bo Jack mnie wołał.
Od
razu po wyjściu Justina z pokoju zadzwoniłam do Mariny.
-Masz
się zgodzić. W ogóle to ty zawsze miałaś wielkie szczęście.
-Zobaczę.
Po
tej rozmowie chciałam porozmawiać z Jusem ale odłożyłam telefon i upadłam.
Justin usłyszał to i zaraz przybiegł do naszej sypialni. Przestraszył się i
zaczął dzwonić na pogotowie. Bał się o mnie. Pogotowie zabrało mnie do szpitala
gdzie zrobili mi różne badania. Justin
załatwił specjalną sale w której leżałam tylko ja.
-Mam
dla Państwa dobrą i złą wiadomość od której zacząć? – powiedziała do nas doktor
Bloom
-Od
dobrej- powiedziałam
-Dobra
jest taka że będą Państwo mieli dzidziusia. A zła, że jest podejrzenie że to
dziecko urodzi się z jakimiś zaburzeniami,
a Pani umrze.
Poczułam
się źle. Nie wiedziałam co mam robić czy się cieszyć, czy płakać. O mało znowu
nie zemdlałam. Rozpłakałam się. W końcu było podejrzenie, że na tym świecie
zostały mi ostatnie miesiące życia. Justin też nie wyglądał za dobrze. Wpadła mi wtedy do głowy piosenka mojego
zespołu „Jej ostatni rok” . Doktor Bloom wyszła z sali. Justin przytulił się do
mnie i powiedział szeptem.
-Nie
martw się wszystko będzie dobrze.
-Justin
a jak nie będzie. Jak urodzę to dziecko i umrę. Obiecaj mi, że jak urodzę to dziecko i umrę nawet jak będzie
ono upośledzone, nie porzucisz go, będziesz je kochał tak mocno jak mnie.
-Oczywiście
że nie porzucę, będę je kochał. A wiesz już jak je nazwiemy?
___________________________________
Wiem że to trochę nierealne no ale trudno :D Jak myślicie jakie imiona będą wybrane ?
Neo :)





